League of Legends Wiki
Advertisement
League of Legends Wiki

Zwiastun bohatera: Vayne, Nocna Łowczyni[1][]

Promo Vayne 1

Jeśli League of Legends czegoś nas nauczyło, to tego, że nie wszyscy bohaterowie walczą mieczem i tarczą na ogromnych polach bitew u boku potężnych armii. Są wśród nich zmienne siły żywiołów, potężni i snujący intrygi magowie, kilka pełnoprawnych potworów, istoty, które prześlizgują się przez mroczne zaułki miast oraz milczące postaci, które chcą pozbyć się wszelkich złoczyńców. À propos skrytych i cichych postaci, jeśli lubicie mrocznych bohaterów, którzy stąpają po cienkiej linii między dobrem a złem, spodoba się wam Vayne, Nocna Łowczyni. Tylko nie zakradajcie się do niej, żeby się przedstawić. Tacy jak ona bywają nerwowi.

Multimedia[]

Dawne historie[]

Nie wszystkich cieni należy się obawiać. Przynajmniej będzie tak, jeśli się jej powiedzie.

Świat nie zawsze jest tak cywilizowany, jak sądzą niektórzy. Istnieją tacy, którzy podążają najczarniejszymi ścieżkami magii i zostają spaczeni przez mroczne potęgi Runeterra.grupaRuneterry. Shauna Vayne dobrze o tym wie. Gdy była młodą, uprzywilejowaną dziewczyną, należącą do elity Demacia.grupaDemacii, jej ojciec przekonywał ją o wszechobecności lokalnych konstabli. Była naiwna i uważała, że jest bezpieczna... dopóki pewnej nocy jej ojcem nie zainteresowała się pewna wiedźma. Okropna kobieta pokonała strażników ojca, a następnie torturowała i zamordowała rodzinę Vayne. Młoda Shauna uciekła tylko dlatego, że schowała się przed czarownicą. Kiedy ta odeszła, dziewczyna czmychnęła, słysząc krzyki swych bliskich. Tego dnia w jej sercu zagościła nienawiść, która miała zostać tam na stałe.

Vayne przetrwała dzięki fortunie swego ojca i rozpoczęła ćwiczenia, kiedy tylko znalazła instruktora, który przyjął tak młodą uczennicę. Kiedy stała się kobietą, była już ponurą wojowniczką. Jednakże jej domem nie stały się pola walki. Demacia potrzebowała obrońcy, kogoś, kto polowałby na tych, których pochłonął mrok. Shauna wykorzystała kontakty swej rodziny, by zostać pierwszą Nocną Łowczynią, od którego to czasu zdołała obrosnąć legendą. Podobno ci, którzy parają się czarną magią drżą, kiedy słyszą, że Nocna Łowczyni ruszyła na polowanie. Pomimo swej krucjaty Shauna ze zgrozą obserwowała League of Legends. Walczą tam bohaterowie, którzy zatracili się w czarnej magii, lecz zostali przyjęci w skład League, mimo że powinno się ich usunąć dla bezpieczeństwa innych. Pora, aby Nocna Łowczyni rozpoczęła tajemną misję oczyszczenia League of Legends.

Kandydat: VayneSquareVayne

Data: 6 maja, 21 r. ECL

OBSERWACJA[]

Nie wpatruje się w ziemię, by obserwować drogę. Ślad wiedźmy jest wyraźny, nawet przy świetle księżyca. Plamy krwi świadczą o tym, że ostatni srebrny bełt trafił. Ofiara jest spowolniona.

Ślad prowadzi w pobliże pubu. Chociaż niektórzy goście rzucają na Vayne zmęczone spojrzenia, rumor sprawia, że nikt nie usłyszy ewentualnych hałasów. Ma nadzieję, że żaden z nich nie wezwie konstabli, zanim nie skończy.

Blask na końcu alei zdradza ofiarę Vayne. Wiedźma próbuje użyć hemomancji do zasklepienia swych ran. Wygląda na to, że trafił ją niejeden srebrny bełt. Jednakże czarownica zauważa dziewczynę, a magia zmienia swą naturę. Krople krwi lecą w kierunku ścigającej niczym chmara żyletek, ale bez problemu przeskakuje ona w bok nad beczką. Jej kusza jest gotowa, jeszcze zanim jej stopy dotkną ziemi. Strzela. Bełt trafia, przebijając dłoń wiedźmy, uniemożliwiając jej czarowanie.

- Haley Manner, praktykowałaś czarną magię. Świadomie wyrządziłaś krzywdę innym. Zostałaś potępiona.

Nie czeka na odpowiedź wiedźmy. Nie interesują ją kłamstwa czarownicy. Wyjmuje zza pleców ogromną kuszę i wystrzeliwuje potężny pocisk. Trafia w swoją ofiarę z taką siłą, że ciska nią o ścianę pubu, przybijając ściganą do budynku. Wiedźma nareszcie milknie.

Vayne słyszy rodzące się krzyki i harmider. Chociaż służy sprawiedliwości (choć niektórzy mówią, że jej panią jest zemsta), działa poza prawem Demacii. Szybko podskakuje, chwyta się gzymsu i jest już na budynku. Skacząc z dachu na dach, znika w mroku nocy.

To droga Nocnej Łowczyni.

REFLEKSJA[]

Przywoływacze patrzą na nią z niepokojem. W końcu mało który bohater włamuje się do wewnętrznego sanktuarium Institute of War, przeraża potężnych magów i żąda, by przyjęto go do League of Legends. Na szczęście znają Vayne, więc nikt nie uciekał się do przemocy.

Pokój, w którym siedzi, jest pusty – znajduje się w nim tylko kominek i kilka krzeseł. Vayne odruchowo poprawia kuszę na ramieniu. – Kiedy zaczynamy? – pyta.

Przywoływacz, który wydawał się tu dowodzić, odwrócił się od ognia. Był to człowiek dobiegający z gracją średniego wieku. Otaczała go aura autorytetu zrodzonego z prawdziwej mocy.

- Za chwilę. Najpierw chcę wiedzieć, jak udało ci się przeniknąć do wnętrza Institute.

- W ten sam sposób, dzięki któremu wiem, że nazywasz się Starszy przywoływacz Ezekiel Montrose, a ta kobieta to przywoływaczka Lessa Carin. Dzięki temu wiem również, że codziennie pijasz różaną herbatę, którędy wracasz do domu i że sypiasz na bardzo niewygodnym łożu. Jestem Nocną Łowczynią. Do dzieła. Jestem w waszej mocy.

Po chwili oszołomiony Starszy przywoływacz Montrose przemówił. – Skoro nie lubisz owijać w bawełnę...

W jednej chwili poczuła, jakby świat eksplodował. Następnie poskładał się równie szybko, co rozpadł. Jednakże czas cofnął się o wiele lat, a Vayne była dziewczynką. Znowu ukrywała się w szafie.

- Wychodź, malutka. Wychodź albo zrobię mamusi to, co tatusiowi. – Wiedźma zawiesiła jej matkę nad podłogą skąpanej w blasku księżyca kuchni. Ramiona i nogi kobiety były rozciągnięte w bolesny sposób. Krew powoli wypływała z setki niewielkich ran.

Młoda Shauna Vayne była zbyt przerażona, żeby się ruszać. Znalazła się w pułapce, przemarzła i musiała patrzeć przez szparę w drzwiach, jak czarownica torturuje kobietę, którą dziewczynka kochała nad życie.

- Dam ci ostatnią szansę, dziewuszko. – dla podkreślenia, wiedźma wykonała jakiś gest, który sprawił, że matka Shauny krzyknęła z bólu.

Jednak dziewczyna nie mogła wydać z siebie dźwięku, nawet gdyby chciała. Powstrzymywał ją wszechogarniający strach.

Czarownica zarechotała, a echo rozniosło okropny dźwięk. – Niegrzeczne dziecko, ładnie to pozwolić matce tak umierać?

Z każdym przepełnionym bólem wrzaskiem matki coś jasnego i ciepłego umierało w Vayne. W jej duszy zaś zasiano ziarno bezlitosnej, nieprzemożnej nienawiści...

Rzeczywistość rozmyła się. Jej powrotowi do Institute of War towarzyszyła dezorientacja. Starszy przywoływacz Montrose starał się zachować kamienną twarz, a przywoływaczka Carin zbladła. Mężczyzna pierwszy przerwał ciszę. – Moje kondolencje.

Vayne uczyniła kilka kroków w jego kierunku. – Trzymaj się z dala od mojej głowy, przywoływaczu. – Powiedziała zaskakująco spokojnym tonem. – Nie spodoba ci się to, co czai się w zakamarkach mojej duszy.

- Nie mamy wyjścia. – odparła przywoływaczka Carin, która mimo drobnej budowy wykazała się wewnętrzną siłą. – Takie są wymogi Osądu. Jakie to uczucie, obnażyć swój umysł?

Jednakże Montrose uniósł rękę, powstrzymując ją. – Odpowiedź jest chyba oczywista, Lesso. Shauno Vayne, zadam ci proste pytanie. Czemu chcesz walczyć w League of Legends?

- Aby poznać swych wrogów. Chociaż wasza magia sprawia, że żyją mimo swych porażek, więcej nauczę się, polując na tych bohaterów, którzy są wynaturzeniami, niż walcząc z ich marnymi kopiami wałęsającymi się po świecie.

Starszy przywoływacz zastanawiał się przez chwilę. – Zostaniesz przyjęta do League of Legends, Nocna Łowczyni. Jednak nigdy więcej nie nadwyrężaj naszego zaufania. Zgoda?

Vayne pokiwała głową, a następnie odwróciła się i wyszła. Carin przez chwilę była zmieszana, lecz po chwili i ona opuściła pomieszczenie.

Z cienia przemówił głos. – Nie ufam jej. Jej umysł nie jest otwartą księgą. Pokazuje nam tylko tyle, ile chce, żebyśmy zobaczyli. – Z mroku wyłonił się Starszy przywoływacz Sander Grieve. Był odziany w czerń, jedyną wyróżniającą cechą ubioru była noxiańska zapinka do płaszcza.

- Tak. – odparł Montrose. – Ale w ten sposób możemy mieć ją na oku.

Grieve westchnął.

– Mówię ci, to się źle skończy.

Montrose przebił Grieve'a spojrzeniem.

- Źle dla kogo?

Dawne obrazy skórek[]

Przypisy

Advertisement