League of Legends Wiki
Advertisement
League of Legends Wiki

Samotność może być gorsza od śmierci.AmumuSquareAmumu

Legenda mówi, że Amumu to samotna i melancholijna istota z antycznej Shurima.grupaShurimy, przemierzająca świat w poszukiwaniu przyjaciela. Na wieczną samotność skazała go starożytna klątwa, w wyniku której jego dotyk przynosi śmierć, a jego sympatia — zgubę. Ci, którzy twierdzą, że widzieli Amumu, opisują go jako żywego trupa o niewielkiej posturze, całkowicie owiniętego odłażącymi bandażami. Nikt jednak nie wie, jaki naprawdę jest Amumu. Prawda i fikcja przeplatają się ze sobą wśród przekazywanych z pokolenia na pokolenie mitów, bajań i pieśni zainspirowanych jego postacią.

Smutna Mumia[]

Amumu, samotna i melancholijna istota z antycznej Shurima.grupaShurimy, przemierza świat w poszukiwaniu przyjaciela. Skazany na wieczną samotność przez starożytne zaklęcie, jego dotyk przynosi śmierć, a jego sympatia - ruinę. Ci, którzy twierdzą, że widzieli Amumu, opisują go jako żywego trupa o niewielkiej posturze, całkowicie owiniętego bandażami w kolorze porostu. Nikt jednak nie wie, jaki naprawdę jest Amumu. Prawda i fikcja przeplatają się ze sobą wśród przekazywanych z pokolenia na pokolenie mitów, bajań i legend zainspirowanych jego postacią.

Hardy lud Shurimy zgadza się ze sobą w wielu kwestiach: poranny wiatr zawsze wieje z zachodu; pełny brzuch przy nowiu księżyca to zły omen; zakopany skarb kryje się pod najtwardszym kamieniem. Nie zgadza się jednakże w kwestii historii Amumu.

Powszechnie znana historia kojarzy Amumu z pierwszym wielkim rodem władców Shurimy, który dotknięty został chorobą, niszczącą ciało w zastraszająco szybkim tempie. Najmłodsze dziecko, Amumu, poddano kwarantannie w jego komnatach, gdzie przez ścianę zaprzyjaźnił się z młodą służącą, która usłyszała jego niewyraźny płacz. W wolnych chwilach mówiła samotnemu księciu, co dzieje się na dworze, i opowiadała mu o mistycznych mocach swojej babki.

Któregoś dnia dziewczyna przyniosła Amumu wieść, że jego ostatni brat pożegnał się z życiem, co czyniło z niego Imperatora Shurimy. Zmartwiona jego samotnością w tej smutnej i szczególnej chwili otworzyła drzwi do jego komnat i wbiegła do środka, by ofiarować mu swoje towarzystwo. Amumu rzucił jej się na szyję, lecz natychmiast odskoczył, gdy zorientował się, że skazał ją tym na ten sam straszliwy los, który odebrał mu rodzinę.

Wkrótce dziewczyna umarła, a jej babka, w której oczach młody imperator jawił się jako morderca jej ukochanej wnuczki, rzuciła na niego złośliwą klątwę. W jej wyniku Amumu został uwięziony w tej chwili cierpienia niczym owad w sidłach bursztynu.

Druga historia także opowiada o księciu, lecz tym razem niezwykle próżnym, bezwzględnym i okrutnym. W tym przekazie Amumu został koronowany na Imperatora Shurimy w bardzo młodym wieku. Był przekonany, że został pobłogosławiony przez słońce, zmuszał więc poddanych do oddawania mu czci godnej boga.

Bezduszny imperator oddał się poszukiwaniom Oka Angoru, starożytnego artefaktu ukrytego w złotej krypcie, które według legend dawało życie wieczne każdemu, kto spojrzał w nie bez strachu. Polował na skarb przez całe lata w otoczeniu tłumu niewolników, którzy nosili go przez labirynty katakumb i poświęcali swe życie, by uchronić imperatora przed śmiertelnymi pułapkami. W końcu Amumu dotarł do ogromnego korytarza o złotym sklepieniu, a dziesiątki kamieniarzy pracowało dzień i noc, by otworzyć zamknięte drzwi.

Gdy tylko im się udało i młody imperator rzucił się do środka, by spojrzeć w Oko Angoru, jego niewolnicy dostrzegli niepowtarzalną szansę pozbycia się znienawidzonego władcy i zamknęli za nim kamienne wrota. Powiadają, że Amumu trwał przez całe lata w nieprzeniknionych ciemnościach, aż samotność doprowadziła go do szaleństwa i sprawiła, że zdrapał z siebie całą skórę i zmuszony był owinąć się bandażami. Nieśmiertelny dzięki mocy Oka Amumu, skazany na smutne życie w samotności, podjął się medytacji i zrozumiał, jak wiele zła wyrządził.

Kiedy potężne trzęsienie ziemi naruszyło fundamenty grobowca, imperator wydostał się ze swojego więzienia. Nieświadomy, ile czasu minęło, odkąd ostatni raz stąpał w świetle słońca, wyruszył w świat, by zadośćuczynić krzywdom, które wyrządził dawno temu.

Według jeszcze innej opowieści Amumu był pierwszym i ostatnim władcą Shurimy rasy Yordl, który wierzył w czystość i dobro ludzkiego serca. Wielu kpiło z jego naiwnej wiary. Aby udowodnić im, że się mylą, poprzysiągł żyć jako żebrak, aż nie pozna osoby, która stanie się jego prawdziwym przyjacielem. Był przekonany o tym, że wśród ludności Shurimy wielu znajdzie się takich, którzy pomogą rodakowi.

Jednak mimo tysięcy ludzi przechodzących obok zaniedbanego Yordla, nikt się nie zatrzymał, by wyciągnąć do niego pomocną dłoń. Smutek Amumu rósł z każdym dniem, aż w końcu umarł z pękniętym sercem. Jednak jego śmierć to nie koniec tej historii. Podobno Yordl wciąż przemierza pustynię w poszukiwaniu kogoś, kto przywróci mu wiarę w ludzkie dobro.

Te trzy jakże różne historie łączy kilka wspólnych cech. Niezależnie od okoliczności, Amumu skazany jest na pustkę egzystencji w wiecznej samotności bez przyjaciół. Pisane mu jest wieczne poszukiwanie towarzysza, lecz jego obecność jest przeklęta, a jego dotyk niesie śmierć. W długie, zimowe wieczory można czasem usłyszeć wycie smutnej mumii, zawodzącej z rozpaczy nad nigdy niezaznaną przyjaźnią.

Nieważne, czego szuka Amumu – pokuty, braterstwa czy pojedynczego przejawu dobroci – jedna rzecz jest tak pewna jak to, że poranny wiatr wieje z zachodu: jeszcze tego nie odnalazł.

Chciwość i łzy[]

– Bogowie się zezłościli i wstrząsnęli krainą. Pęknięcia spustoszyły ziemię – powiedział stary Khaldun, którego twarz pokrytą bruzdami oświetlał ogień. – Do jednego z tych pęknięć zawędrował młody mężczyzna. Znalazł szczelinę – wejście do grobowca ukryte od niepamiętnych czasów. Miał rodzinę, o którą musiał zadbać, więc wkroczył do środka, zwabiony okazją.

Zarówno dorośli, jak i dzieci zgromadzili się, aby wysłuchać opowieści starca. Wszyscy byli zmęczeni – tego dnia przebyli długą drogę, a Shurima.grupashurimańskie słońce świeciło bezlitośnie – ale opowieści Khalduna były wyjątkowe. Zaciągnęli płaszcze na ramiona, aby osłonić się przed chłodem nocy, i nachylili się bliżej..

Powietrze w grobowcu było chłodne i przynosiło ulgę od upału panującego na zewnątrz. Młody mężczyzna zapalił pochodnię. Jej światło sprawiło, że zatańczyły przed nim cienie. Kroczył ostrożnie, uważając na pułapki. Był biedny, ale nie był głupcem.

Ściany z gładkiego obsydianu pokrywały starożytne napisy i obrazy. Nie potrafił czytać, gdyż był prostym człowiekiem, ale oglądał obrazy.

Widział młodego księcia, siedzącego ze skrzyżowanymi nogami na słonecznym dysku podtrzymywanym przez służących i uśmiechającego się szeroko. Skrzynie z monetami i błyskotkami piętrzyły się przed nim. Były to dary od dziwnie ubranych emisariuszy.

Widział inne obrazy, ponownie przedstawiające uśmiechniętego księcia, gdy przechadzał się wśród poddanych. Ich czoła były przyciśnięte do ziemi. Stylizowane promienie słońca promieniowały z jego korony.

Przed jednym z tych obrazów znajdował się mały, złoty posążek. Sam posążek był wart więcej, niż mógłby zarobić przez dziesięć żywotów. Mężczyzna zabrał go i umieścił w torbie.

Nie chciał zostawać tam dłużej. Wiedział, że wkrótce inni odkryją to miejsce. Gdy do tego dojdzie, chciał znajdować się daleko. Chciwość robi głupców nawet z najwspanialszych ludzi, a on wiedział, że inni chętnie przeleją jego krew, aby położyć ręce na złotym posążku – oraz innych bogactwach, które niewątpliwie znajdowały się głębiej. Jednakże chciwość nie była jedną z cech młodzieńca. Nie czuł potrzeby zagłębiania się dalej. Pozostałe skarby były przeznaczone dla kogoś innego.

Spojrzał na ostatni obraz, zanim opuścił grobowiec. Pokazywał martwego księcia, leżącego na noszach pogrzebowych. Osoby znajdujące się najbliżej lamentowały... ale znajdujący się dalej ludzie świętowali. Czy młody książę był uwielbiany, czy też był tyranem? Nie wiedział tego.

Wtedy coś usłyszał: odgłos w mroku, po którym przeszły go ciarki.

Rozejrzał się, szeroko otwierając oczy i świecąc pochodnią. Nic.

– Kto tam? – zapytał. Odpowiedziała mu cisza.

Młodzieniec potrząsnął głową. – To tylko wiatr, głupcze. – pomyślał. – Tylko wiatr.

Wtedy usłyszał to ponownie, tym razem znacznie wyraźniej. W głębi grobowca płakało dziecko.

Gdyby usłyszał go gdziekolwiek indziej, jego instynkt ojcowski nakazałby mu podążać za dźwiękiem. Ale w grobowcu?

Chciał uciec... ale tego nie zrobił. Płacz go poruszył. Przepełniały go cierpienie i rozpacz.

Czy to możliwe, że było drugie wejście do grobowca? Czy mały chłopiec odnalazł je i się zgubił?

Uniósł pochodnię wysoko i ruszył przed siebie. Płacz trwał dalej, roznosząc się echem w mroku.

Dotarł do dużej komnaty. Jej podłoga była czarna i lśniąca. Złote artefakty oraz wyłożone klejnotami ściany błyszczały. Ostrożnie wkroczył do komnaty.

Szybko się cofnął, gdy stworzył stopą zmarszczki na podłodze. Woda. Podłoga nie była zrobiona z lśniącego obsydianu – była pokryta wodą.

Uklęknął, nabrał jej w dłoń i wypił. Wypluł ją natychmiast. Woda była słona! Tu, w samym sercu Shurimy, tysiące kilometrów od najbliższego morza!

Ponownie usłyszał płacz, tym razem znacznie bliżej.

Trzymając pochodnię przed sobą, zauważył sylwetkę na skraju światła. Wyglądała jak dziecko siedzące plecami do niego.

Ostrożnie wszedł do pomieszczenia. Woda na podłodze nie była głęboka. Włosy stały mu dęba, a strach ściskał pierś, ale nie uciekł.

– Zgubiłeś się? – zapytał, podchodząc bliżej. – Jak się tu dostałeś?

Mroczna postać nie obróciła się... ale przemówiła.

– Ja... Nie pamiętam. – odpowiedziała. Głos rozszedł się echem po komnacie. Chłopiec mówił ze starym dialektem. Słowa były dziwne... ale zrozumiałe. – Nie pamiętam, kim jestem.

– Spokojnie, chłopcze. – powiedział mężczyzna. – Wszystko będzie dobrze.

Podszedł bliżej i sylwetka ujawniła się przed nim. Jego oczy się rozszerzyły.

Była to figura boga wyrzeźbiona w onyksie. Nie była źródłem płaczu ani dziecięcego głosu.

Wtedy chwyciła go drobna, wysuszona dłoń.

Najmłodszy słuchacz wciągnął powietrze i szeroko otworzył oczy. Pozostałe dzieci roześmiały się w pokazie fałszywej brawury. Stary Khaldun uśmiechnął się, a złoty ząb zalśnił w świetle ogniska. Po chwili kontynuował.

Młody mężczyzna spojrzał w dół. Owinięte w bandaże zwłoki małego księcia stały obok niego. Blade, widmowe światło wydobywało się z oczodołów chłopca, mimo że cała jego twarz była zawinięta. Martwy chłopiec trzymał mężczyznę za rękę.

– Czy będziesz moim przyjacielem? – zapytał chłopiec głosem stłumionym przez bandaże.

Mężczyzna szarpnął się w tył, uwalniając się z chwytu dziecka. Z przerażeniem spojrzał na swoje ramię. Jego ręka marszczyła się i więdła. Efekty wyniszczającego dotknięcia zaczęły rozchodzić się po ramieniu.

Odwrócił się i uciekł. Z przerażenia i pośpiechu upuścił latarnię. Zasyczała, gdy wpadła w jezioro łez i zapadła ciemność. Jednakże widział przed sobą światło dnia. Biegł w jego stronę, mimo śmiercionośnego dotyku, który kierował się ku jego sercu.

Przez cały czas spodziewał się, że martwy chłopiec chwyci go ponownie... ale tego nie zrobił. Po chwili, która zdawała się wiecznością, wypadł z mroku na palące piaski pustyni.

– Przepraszam. – usłyszał zasmucony głos dobiegający z mroku za nim. – Nie chciałem.

– I tak oto odkryto Grobowiec Amumu i wypuszczono martwe dziecię na świat – rzekł stary Khaldun.

– Wszyscy wiedzą, że on nie jest prawdziwy! – krzyknęło najstarsze z dzieci, po krótkiej ciszy.

– Amumu jest prawdziwy! – rzekło najmłodsze. – Wędruje po świecie w poszukiwaniu przyjaciela!

– Jest prawdziwy, ale nie jest chłopcem – powiedziało inne. – Jest yordlem!

Khaldun roześmiał się i podniósł się z pomocą swojego kostura.

– Jestem stary, a jutro czeka nas długa droga – powiedział. – Już dawno powinienem był spać.

Widownia się rozeszła, uśmiechając się i rozmawiając cicho, ale jedna dziewczynka się nie ruszyła. Wpatrywała się w Khalduna, nie mrugając.

– Dziadku – rzekła. – Jak straciłeś ramię?

Stary Khaldun spojrzał na pusty rękaw spięty przy ramieniu, a potem uśmiechnął się szeroko.

– Dobranoc, mała – powiedział, posyłając jej mrugnięcie.

Przypisy

Advertisement